GTK tryumfuje w Orbicie. Śląsk słaby pod koszem i nierówny w ataku

GTK tryumfuje w Orbicie. Śląsk słaby pod koszem i nierówny w ataku

WKS Śląsk Wrocław uległ u siebie GTK Gliwice 81:84. Zespół Andrzeja Adamka poniósł 2. porażkę z rzędu i przegrał 4. kolejny mecz w Hali Orbita. Wrocławianie przestrzelili aż 13/26 rzutów wolnych i popełnili 12 strat. Duży wpływ na wynik miały także braki w strefie podkoszowej Śląska. Gospodarze znów zostali zdominowani w walce na tablicach (zbiórki – 42:28 dla GTK), a brak siły ofensywnej w pomalowanym przełożył się na brak pozycji dla strzelców obwodowych (WKS trafił 6/26 rzutów zza łuku – zaledwie 23%). Gliwiczan do zwycięstwa poprowadził rewelacyjny Brandon Tabb, autor 28 pkt (12/21 z gry) i 5 zb. Liderem „Wojskowych” był z kolei Kamil Łączyński, który zapisał na swoim koncie 17 pkt, 3 zb., 8 ast. i 4 prz. Solidnie spisał się również Torin Dorn, zdobywając 15 pkt. Mecz z dwucyfrową liczbą punktów zakończył też Devoe Joseph (12 pkt, 3 zb., 3 ast., 3 prz.). Po niedzielnej porażce Śląsk legitymuje się bilansem 3–5 i zajmuje 10. miejsce w tabeli.

Na początku starcia przeważało GTK – pierwsze 4 minuty wygrało 8:3. W połowie kwarty WKS po „trójce” Josepha doprowadził jednak do remisu 10:10. Następnie obserwowaliśmy sekwencję, w której goście odskakiwali na 2 punkty, a Śląsk natychmiast wyrównywał – na 12:12, 14:14 i 16:16. Tymczasem końcówka 1. odsłony należała do GTK. Po dziesięciu minutach podopieczni Pawła Turkiewicza wygrywali 22:18 i wyraźnie nabrali rozpędu.

Warunki dyktowali także w 2. kwarcie, wygranej przez nich 26:18. Szybko odjechali Śląskowi na 27:20, choć deficyt efektownym alley-oopem nieznacznie zmniejszyli Łączyński i Humphrey, który wykonał wsad (22:27). Nie spowolniło to GTK – po trafieniu Tabba z półdystansu było już 34:25 dla gliwiczan. Niespełna 3 minuty przed końcem 1. połowy Gabiński przymierzył zza łuku na 30:36. Wrocławianom nie udało się jednak odrobić strat przed przerwą. GTK zamknęło 2. kwartę serią 12:6 i, schodząc do szatni, cieszyło się dwucyfrową przewagą – 48:36. Jak dotąd Śląsk był mocno przygaszony w ataku, co wynikało m.in. z gorszej postawy lub absencji liderów (Joseph – 2/7 z gry, Wojciechowski – 1/4 z gry, 1/2 z linii, Dorn – 3,5 minuty na boisku).

Po starcie 3. odsłony GTK prowadziło 50:36 dzięki celnemu rzutowi Tabba. Kiedy Mathieu Wojciechowski popisał się dwoma wsadami w 16 sekund, WKS przegrywał 40:50. Niestety w następnej akcji Mathieu popełnił błąd kroków, a po stracie gliwiczan sam stracił piłkę, źle podając. Po chwili Tabb trafił lay-up, natomiast po nim 2 osobiste na 56:40 wykorzystał Furstinger. Sygnał do ataku dał Śląskowi Łączyński, który zdobył punkty z dystansu. Minutę później zawtórował mu Joseph i deficyt „Trójkolorowych” znowu wynosił 10 „oczek” (46:56). Przez ostatnie 180 sekund kwarty gra była wyrównana. Wynik przed decydującą odsłoną na 55:65 trafieniem z półdystansu ustalił Dorn. Kibice Śląska wciąż mogli mieć nadzieję na zwycięstwo swoich ulubieńców.

I choć „Wojskowi” w minutę zbliżyli się do GTK na 7 punktów (58:65), to dalszy przebieg 4. kwarty nie zapowiadał zaciętej koncówki. Od tej pory gliwiczanie zaliczyli serię 15:4, po której prowadzili aż 80:62. Niemniej WKS nie zrezygnował z walki, a jego odpowiedź była znakomita – Śląsk zrewanżował się rywalowi serią… 19:4! GTK wygrywało po niej 84:81 na 36 sekund do końca. Zryw wrocławian nie byłby możliwy bez Kamila Łączyńskiego, imponującego charakterem i sprytem. Rozgrywający w niecałe 2 sekundy zebrał piłkę w ataku i, dotykając jej w powietrzu, zdobył 2 „oczka” spod kosza oraz zanotował przechwyt i asystę do Dorna, który trafił lay-up. Pół minuty przed końcem WKS tracił tylko 3 punkty właśnie dzięki Łączyńskiemu. W dodatku reprezentant Polski zebrał piłkę, gdy Mijović przestrzelił zza łuku, i Śląsk dostał 25 sekund, aby doprowadzić do remisu.

Końcówka była jednak dla Śląska fatalna. Najpierw Gabiński został zablokowany przez Tabba przy „trójce” na remis. Z kolei po przerwie na żądanie dla trenera Adamka, kiedy na zegarze pozostało 12 sekund, Łączyński wybijał piłkę z autu. Żaden z „Wojskowych” nie potrafił wtedy dobrze wyjść do podania. Piłkę dostał naciskany Dziewa, który od razu przekazał ją Łączyńskiemu, a ten – podwajany – musiał oddać rzut rozpaczy, trafiając w róg tablicy.


GTK Gliwice wygrało w Hali Orbita 84:81 i odniosło swoje 3. zwycięstwo w tym sezonie. Z bilansem 3–5 plasuje się na 12. miejscu w tabeli Energa Basket Ligi. Śląsk przegrał natomiast 2. mecz z rzędu i także ma bilans 3–5. Obecnie zajmuje 10. pozycję w tabeli ekstraklasy.


WKS Śląsk Wrocław – GTK Gliwice 81:84 (18:22, 18:26, 19:17, 26:19)

STATYSTYKI (kliknij)

Punkty dla Śląska: Łączyński 17 (3), Dorn 15, Joseph 12 (2), Wojciechowski 9, Gabiński 8 (1), Dziewa 6, Chrabascz 6, Humphrey 5, Gibson 3.

Punkty dla GTK: Tabb 28 (3), Mondy 15 (1), Furstinger 15, Mijović 14, Henson 6, Słupiński 4, Diduszko 2.

Zdjęcie: WKS Śląsk Wrocław

Materiały filmowe: WKS Śląsk Wrocław, Energa Basket Liga