Niepokonany Śląsk jedzie do beniaminka. Mecz z Księżakiem o 6. wygraną z rzędu

Niepokonany Śląsk jedzie do beniaminka. Mecz z Księżakiem o 6. wygraną z rzędu

Kolejnym rywalem „Wojskowych” będzie Księżak Syntex Łowicz – beniaminek 1. ligi, którego 2 sezony temu WKS pokonał w ćwierćfinale niższego szczebla rozgrywek. Choć Księżak to pozornie łatwy przeciwnik (bilans 1–4), Śląsk nie może go lekceważyć. Zwłaszcza że zmierzy się z nim na wyjeździe, a ostatni mecz „Trójkolorowych” w Siedlcach – z zamykającym tabelę SKK – pokazał, że w 1LM każdy zespół jest groźny.

Poprzedni sezon był dla Księżaka bardzo udany. Rundę zasadniczą 2. ligi łowiczanie zakończyli na 1. miejscu w gr. B (zaliczając 19 zwycięstw i 5 porażek). Przez play-offy szli jak burza, pokonując m.in. rezerwy Śląska w serii ćwierćfinałowej (2:0), ale w półfinale zatrzymał ich Górnik Wałbrzych – późniejszy wicemistrz. Ostatecznie Księżak zdołał wywalczyć awans na zaplecze PLK. Serię o brąz rozgrywał z MCKiS-em Jaworzno, który ograł 2:0, uzyskując promocję.


W okresie transferowym w łowickim zespole zaszło sporo zmian. Odeszli wszyscy zawodnicy, którzy w ubiegłych rozgrywkach mieli średnią powyżej 10 punktów: Karol Dębski (śr. 17,8 pkt., 8 zb., 2,4 ast., 1,5 prz.), Michał Kwiatkowski (14,3 pkt., 2,8 zb., 5,6 ast., 2,9 prz.), Damian Tokarski (11,6 pkt., 3,1 zb., 3,3 ast., 1,7 prz.) i Maciej Cukierda (10,5 pkt., 4,9 zb., 1,3 prz.). Zastąpili ich gracze, którzy powinni gwarantować Księżakowi solidne wyniki na szczeblu 1. ligi.

Dużym wzmocnieniem jest na pewno Arkadiusz Kobus, który spędził 2 sezony w klubach ekstraklasy i 8 sezonów w drużynach z jej zaplecza. W poprzednim roku Kobus reprezentował Polfarmex Kutno, w którym notował śr. 8,6 pkt. i 3,8 zb. Po przejściu do Księżaka został główną opcją łowiczan w ataku – rzuca śr. 13 pkt. na skuteczności 47% z gry i 92% z linii. Zdobywa także po 5 zb. i 2,6 ast. na mecz. Świetnie spisuje się doskonale znany we Wrocławiu rozgrywający Jan Grzeliński – wychowanek WKK, który występował w Śląsku w minionych rozgrywkach. Grzeliński zalicza śr. 12,6 pkt., 43% z gry, 47% zza łuku, 2,8 zb., 4,2 ast. i 1,6 prz.

– Dostałem tego lata ofertę z ekstraklasy, z Ostrowa Wielkopolskiego, ale świadomie podjąłem decyzję, żeby przenieść się do Łowicza. W tym sezonie zależy mi na tym, żeby mieć dużo minut gry, być liderem drużyny i grać z pewnością siebie oraz „luźną” głową – mówi Grzeliński.

Jednym z liderów rywali jest również 24-letni rzucający Mikołaj Motel – rzuca śr. 10,4 pkt., trafiając 42% rzutów z gry i 33% rzutów z dystansu. Ponadto WKS musi uważać na trzech zawodników, którzy zdobywają śr. mniej niż 10 punktów, ale mają potencjał, aby w następnych kolejkach polepszyć swoje statystyki. To 24-letni obwodowy Mikołaj Stopierzyński (śr. 7,4 pkt., 38% zza łuku, 3 zb.), 35-letni skrzydłowy Marcin Salamonik (6,4 pkt., 5,4 zb., 2,2 ast.) i 32-letni środkowy Łukasz Ratajczak (6 pkt., 3 zb.). Na początku sezonu albo rzucali ze słabą skutecznością (Stopierzyński – 34% z gry, Salamonik – 31%), albo popełniali sporo strat (Salamonik – śr. 3,2), albo nie dostawali wiele czasu na boisku (Ratajczak – śr. 14 minut).


Brak optymalnej formy niektórych ważnych graczy, a co za tym idzie – dziurawa obrona i nieuporządkowany atak pozycyjny. Wszystkie te czynniki sprawiły, że Księżak z bilansem 1–4 plasuje się na 15. miejscu w tabeli. Zespół Roberta Kucharka ma 3. najgorszą defensywę ligi (traci śr. 83,2 pkt.), zbiera najmniej piłek w rozgrywkach (śr. 30,6), rzuca śr. tylko 72,6 pkt. (25% zza łuku) i popełnia śr. 16 strat (2. najgorszy wynik ligi). Nie tak łowiczanie wyobrażali sobie swoje występy w 1. lidze…

– Nie ma co ukrywać, że zaczęliśmy ten sezon w słabym stylu. Poza pierwszym meczem z Astorią, w którym walczyliśmy do ostatnich minut, pozostałe spotkania były dość jednostronne. Zbyt dużo elementów nie funkcjonowało w naszej grze, co przekładało się na wynik końcowy. Potencjał drużyny jest spory, ale zupełnie nie umiemy go wykorzystać. Mocno wierzę w to, że z tygodnia na tydzień będziemy się lepiej nawzajem rozumieć, gdyż do tej pory większość z nas grała w różnych zespołach. Naszym i moim celem są play-offy, ale żeby go zrealizować, nasza gra musi się zdecydowanie poprawić – ocenia Jan Grzeliński, który od rozpoczęcia sezonu rozegrał 1 słaby mecz (w 29 minut z Polfarmexem zaliczył 4 pkt., 2/7 z gry, 0/1 z dystansu, 1 zb., 2 ast., 2 prz. i 4 st.). Jeśli WKS chce zatrzymać ofensywę Księżaka, musi wywierać presję na Grzelińskim – głównym kreatorze gry łowiczan.


Syntex wygrał swój ostatni mecz, pokonując u siebie Znicz Pruszków 70:56. Jego gra zaczęła wyglądać lepiej, ale jeśli Śląsk zagra na miarę własnych możliwości, wróci do Wrocławia z tarczą. Jest liderem 1. ligi zarówno w zdobywanych punktach (śr. 90,4), jak i w zbiórkach (śr. 47), zbiórkach w ataku (śr. 16,6) i blokach (śr. 4,2). Wrocławianie potrafią zdominować przeciwnika pod koszem, dzięki czemu z łatwością wykańczają kontrataki i dobijają niecelne rzuty kolegów. WKS musi jednak unikać dłuższych przestojów, przez które w Siedlcach mógł przegrać wygrany mecz.

– Musimy być skoncentrowani przez czterdzieści minut, mamy pewne założenia taktyczne w ataku czy w obronie, o których czasami zapominamy. Jeśli będziemy trzymać te założenia i koncentrację przez cały mecz, to będziemy jeszcze lepsi – uważa Robert Skibniewski, który z SKK trafił zwycięski rzut w dogrywce (104:102).

Miejmy nadzieję, że Śląsk – zmotywowany minimalną wygraną z poprzedniej kolejki – wykorzysta w pełni swój potencjał i pozostanie niepokonany. Stawką będzie dla niego 6. zwycięstwo z rzędu.


Mecz zostanie rozegrany w sobotę – 27 października – w łowickiej Hali OSiR przy ul. Jana Pawła II 3. Początek o godz. 19:30.


Zdjęcie główne: Polski Związek Koszykówki

Grafika: FutureNet Śląsk Wrocław