Pierwszy mecz dla Śląska! Zacięty bój w Hali Stulecia

Pierwszy mecz dla Śląska! Zacięty bój w Hali Stulecia

Zwycięstwem 76:72 rozpoczął Śląsk finał Energa Basket Ligi z Legią. Mecz w Hali Stulecia był bardzo zacięty, lecz od początku minimalnie przeważał WKS, który łącznie prowadził przez 27,5 minuty (5-minutowe prowadzenie Legionistów). Kluczem do wygranej – jak zwykle w tych play-offach – była przewaga w strefie podkoszowej. Drużyna 17-krotnych mistrzów Polski zdobyła w polu 3 sek. 48 pkt ze skutecznością rzutów 62%, podczas gdy Legia – 30 pkt przy 50% celności. W Śląsku prym wiódł efektywny Aleksander Dziewa, autor 18 „oczek” (8/10 z gry) i 7 zb. Znakomicie spisali się także Travis Trice (22 pkt, 5 ast., aż 10 wymuszonych fauli) oraz Ivan Ramljak (double-double: po 10 pkt i zb.). Liderem gości był Robert Johnson – zdobywca 24 pkt, 6 zb., 4 ast. – mający jednak problem z regularnością trafień (11/24 z gry, 1/5 za 3). Ogółem defensywa WKS-u ograniczyła Legię do 43% z gry (28/65) i 30% zza łuku (8/26), a do tego wymusiła 16 strat. Dla wrocławian to 1. tryumf w finale PLK od 2004 roku. Hej, Śląsk!

Początkowo trwała wyrównana rywalizacja. Dało się jednak zauważyć, że gra toczy się na warunkach Śląska, co po 4 minutach przyniosło efekt w postaci 6-punktowej przewagi WKS-u (13:5). Stratę Legionistów „trójką” zmniejszył Cowels, ale celnym rzutem zza łuku natychmiast odpowiedział mu Dziewa (16:8). Goście razili nieskutecznością – nie trafiali nawet z otwartych pozycji. Tymczasem WKS konsekwentnie powiększał zaliczkę. Kiedy po indywidualnej akcji T. Trice przymierzył z półdystansu, było 25:13 dla jego drużyny, a do końca 1. kwarty pozostało 2,5 minuty. Obrona Śląska wyglądała świetnie. Dość powiedzieć, że w inauguracyjnej części gry Legia trafiła 7/19 rzutów z gry (36%) i 3/8 rzutów z dystansu (37%) oraz popełniła 5 strat. Głównie dzięki żelaznej defensywie zespół Andreja Urlepa wygrał 1. odsłonę 27:18. Atmosfera w Hali Stulecia była znakomita.

Na starcie kolejnej kwarty warszawianie wykonali piorunujący run 15:2, co po minucie i 14 sek. pozwoliło im wyjść na prowadzenie 32:29. Grę wrocławian poprawił dopiero Travis Trice, który powrócił na parkiet po krótkim odpoczynku. Śląsk prowadził wskutek punktów Dziewy spod kosza (35:33), ale Legioniści zrewanżowali się „trójką” Kulki i trafieniem Johnsona za 2 punkty (35:38). Na 1,5 minuty przed przerwą, gdy lay-up trafił Kolenda, WKS znów prowadził (43:42). Gospodarze minimalnie wygrali 1. połowę – zapewnił im to T. Trice, wykonując skutecznie rzut wolny na 1 sek. przed syreną końcową. Legia nie wykorzystała ostatniej akcji, więc na tablicy widniał wynik 44:43 dla Śląska. Jego liderami byli do tej pory: T. Trice (12 pkt), Dziewa (10; 4/4 z gry), Ramljak (8 pkt, 7 zb.).

Do połowy 3. odsłony wynik doskonale odzwierciedlał zaciętość rywalizacji. Na tablicy widniały 3 remisy (46:46, 48:48, 50:50), a obie drużyny łącznie 3-krotnie obejmowały prowadzenie. Przy stanie 50:50 wrocławianie wykonali run 7:2 (5 „oczek” T. Trice’a). Na 128 sek. przed końcem tej odsłony Śląsk miał 6-punktową zaliczkę – 60:54 (po dwójkowej akcji T. Trice – Kanter i 3 celnych osobistych Amerykanina). Z kolei dzięki dynamicznemu lay-upowi Kolendy miejscowi zbudowali 8-punktową przewagę (62:54). Zanim skończyła się 3. kwarta, Legia zdobyła jednak 3 „oczka” bez odpowiedzi, więc do decydującej części gry przystąpiła, przegrywając 57:62. Jej szanse na zwycięstwo wciąż były duże.

Świetnymi akcjami w ataku i obronie 4. kwartę zaczął Kolenda: najpierw dograł do Dziewy (który zwieńczył akcję dwójkową punktami spod kosza), a potem mocno utrudnił lay-up Kulce i zdobył 2 „oczka” po efektownej penetracji (66:57). Łącznie WKS otworzył 4. odsłonę serią 10:3, dzięki czemu wygrywał 72:60. Do zakończenia zmagań pozostało jednak 6,5 minuty, a Legia walczyła zawzięcie. Indywidualną serią 8:0 w wykonaniu Johnsona w 3 minuty i 9 sek. zbliżyła się ona do Śląska na 4 punkty – 68:72. Przez następne 56 sek. żaden z zespołów nie trafił do kosza. Potem z półdystansu przymierzył Justice (74:68). Świetną ripostą popisał się Johnson, który zdobył 4 „oczka” w ciągu 20 sek. i strata Legionistów była minimalna (72:74). Do końca meczu pozostało 48 sek. Jego wynik ustalił Ivan Ramljak, trafiając 2 rzuty wolne przy 25 sek. na zegarze – 76:72. Po 2 punktach Chorwata drużyna Wojciecha Kamińskiego nie wykonała już skutecznego rzutu (Abdur-Rahkman niecelnie za 3).

WKS tryumfował 76:72 i wygrał swój 1. mecz w finale PLK od 6 maja 2004 roku, kiedy w Hali Stulecia pokonał Prokom Trefl Sopot 76:59. Od tamtego zwycięstwa minęło aż 6585 dni!


WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 76:72 (27:18, 17:25, 18:14, 14:15)

STATYSTYKI (kliknij)

Punkty dla Śląska: T. Trice 22 (1), Dziewa 18 (1), Ramljak 10, Kolenda 8, Kanter 8, Justice 8, D. Trice 2.

Punkty dla Legii: Johnson 24 (1), Cowels 14 (4), Abdur-Rahkman 10 (1), Koszarek 7 (1), Škifić 6, Wyka 6, Kulka 3 (1), Kamiński 2.

Zdjęcie: Karolina Bąkowicz (https://twitter.com/k_bakowicz)

Materiały filmowe: Energa Basket Liga, WKS Śląsk Wrocław