„Wojskowi” rozbili Anwil w „Świętej wojnie”! Śląsk o 2 klasy lepszy

„Wojskowi” rozbili Anwil w „Świętej wojnie”! Śląsk o 2 klasy lepszy

WKS Śląsk Wrocław rozgromił Anwil Włocławek 107:77 i odniósł swoje 8. zwycięstwo na 10 ostatnich spotkań. Po niespełna 5 latach przerwy „Święta wojna” powróciła do Hali Orbita, a WKS okazał się o 2 klasy lepszy od Anwilu. Zespół Olivera Vidina zdominował 1. oraz 3. kwartę, wygrywając je łącznie aż 64:28! Wrocławianie dali popis efektywności i zespołowości. Rzucali ze znakomitą skutecznością 65% z gry, trafili 14 „trójek” (na 22 próby – 64%) i rozdali 25 asyst. Wśród nich 5 zawodników zdobyło co najmniej 10 „oczek”: Elijah Stewart (24; 5 zb.), Ben McCauley (22; 9/11 z gry, 3/3 z dystansu), Kyle Gibson (14; 3/4 zza łuku), Ivan Ramljak (11; 4 zb., 3 bl.) i Strahinja Jovanović (10; 6 ast.). Mateusz Szlachetka do 9 pkt dołożył 6 ast. WKS z nawiązką zrewanżował się Anwilowi za grudniową porażkę z Włocławka – wygrał bowiem 2-krotnie wyżej, niż przegrał na wyjeździe (78:93). Dzięki zwycięstwu w zaległym spotkaniu „Wojskowi” (z bilansem 15–6 i kolejnym zaległym meczem) awansowali także na 3. miejsce w tabeli PLK. Hej, Śląsk!

WKS zaczął od prowadzenia 5:0 po punktach Dziewy spod kosza i „trójce” McCauleya. Kiedy upłynęły 3 minuty, było 11:4 dla Śląska. Goście próbowali zdobywać „oczka” głównie po indywidualnych akcjach, ale WKS powstrzymywał je żelazną obroną. W połowie kwarty na 14:6 zza łuku trafił Szlachetka. Minutę później „Trójkolorowi” wygrywali 18:10 po dwójkowej akcji Dziewy i McCauleya. Gra wyraźnie toczyła się pod dyktando WKS-u, który na 1,5 minuty przed końcem 1. odsłony miał już 15 punktów przewagi (27:12). Ostatecznie pokonał w niej Anwil aż 32:12. Widać było różnicę klas pomiędzy drużynami.

Pierwsze 2 minuty 2. kwarty włocławski zespół wygrał 7:3, więc trener Oliver Vidin był zmuszony wziąć przerwę na żądanie. Nawet po niej Śląsk był trochę rozkojarzony, a do tego Anwil świetnie bronił. Po tym, jak Sulima wykończył kontrę, a Clarke trafił floater, goście przegrywali 28:40. Odpowiedział im Elijah Stewart, trafiając zza łuku. Z kolei po „trójce” Jerrellsa strata Anwilu wynosiła 11 „oczek” (32:43). Ofensywa WKS-u odżyła dzięki trafieniu Ramljaka za 3 punkty oraz 3 celnym osobistym Stewarta (51:34). Po 1. połowie wrocławianie prowadzili 52:37, zaś kwestia zwycięstwa wciąż pozostawała otwarta.

W początkowych fragmentach 3. kwarty nieznacznie przeważał WKS – inauguracyjne 3 minuty wygrał 7:6. Później jednak Kyle Gibson zdobył 5 „oczek” w 6 sekund (fade-away z półdystansu i „trójka” po przechwycie). Tym samym dał Śląskowi prowadzenie 64:43. Wtedy też Śląsk całkowicie przejął kontrolę nad biegiem wydarzeń. Na 4 minuty przed końcem 3. ćwiartki ciągle miał 21 „oczek” zaliczki (70:49). Po 30 minutach wygrywał natomiast aż 84:53 (dobrze prezentował się zwłaszcza Stewart – 9 pkt w tej części gry). Ostatnia kwarta była formalnością.

W niej z kolei rywalizacja była dosyć wyrównana. WKS odskakiwał Anwilowi na ok. 35 punktów, a następnie goście nieznacznie zmniejszali swój deficyt. Po „trójkach” McCauleya i „Munji” w połowie 4. kwarty na tablicy widniał wynik 103:65. Finalnie po jednostronnym starciu drużyna 17-krotnych Mistrzów Polski tryumfowała 107:77 i przekroczyła granicę 100 punktów 4. raz w tym sezonie. Dla „Trójkolorowych” było to 1. zwycięstwo w meczu „Świętej wojny” od 15 kwietnia 2015 roku. Hej, Śląsk!


WKS Śląsk Wrocław – Anwil Włocławek 107:77 (32:12, 20:25, 32:16, 23:24)

STATYSTYKI (kliknij)

Punkty dla Śląska: Stewart 24 (4), McCauley 22 (3), Gibson 14 (3), Ramljak 11 (1), Jovanović 10 (1), Szlachetka 9 (1), Gabiński 7 (1), Dziewa 4, Tomczak 4, Strzępek 2.

Punkty dla Anwilu: Almeida 14, Pluta 10 (2), Sulima 10, Radić 10, Clarke 9 (1), Dykes 6, Tomaszewski 5 (1), Jerrells 3 (1), Lichodiej 3, Zamojski 2.

Zdjęcie: Karolina Bąkowicz (https://twitter.com/k_bakowicz)

Materiały filmowe: Energa Basket Liga