Śląsk Wrocław brązowym medalistą PLK 2021!

Śląsk Wrocław brązowym medalistą PLK 2021!

Śląsk Wrocław pokonał Legię Warszawa 86:85 i został brązowym medalistą Energa Basket Ligi 20/21! W serii o 3. miejsce „Trójkolorowi” wygrali z Legią 2:1. W ostatnim starciu rzut na wagę zwycięstwa i medalu trafił Elijah Stewart, który 0,9 sek. przed końcem dogrywki przymierzył z dystansu, ustalając wynik. W całym meczu Elijah zdobył 10 pkt. Śląsk miał jednak wielu liderów – poza „Stew” jeszcze 4 wrocławian zaliczyło 2-cyfrowy dorobek strzelecki. Byli to: Aleksander Dziewa (double-double: 18 pkt i 13 zb.), Kyle Gibson (18; 5 ast., 2 prz.), Ben McCauley (16; 5 zb.) i Strahinja Jovanović (13; 6 ast.). Podopieczni Olivera Vidina wyraźnie pokonali „Legionistów” w punktach 2. szansy (17:8), lecz inne statystyki pokazują, jak wyrównane było to spotkanie. Obie drużyny trafiły po 9 „trójek”, remis padł też w zbiórkach (38:38), asystach (17:17) i stratach (15:15). W efekcie prowadzenie zmieniało się aż 15 razy, a na tablicy wyników widniało łącznie 13 remisów. Ostatecznie WKS lepiej wytrzymał próbę nerwów i po 13 latach powrócił na podium PLK. Hej, Śląsk!

Decydujący mecz rozpoczął się dla wrocławian fatalnie. W połowie 1. kwarty Legia wygrywała 12:2. Dalej od kosza brylował Medford (5 pkt, 2 ast.), pod tablicami rządził Watson (4 pkt, 2 zb.). Impuls do ataku dał Śląskowi – grający jak w transie – Ben McCauley. Kiedy Amerykanin zdobył 5 pkt w 116 sek., WKS miał 9 „oczek” straty (7:16). Pogoń za Legią szła jednak mozolnie – dzięki „trójce” Karolaka, trafieniu Kulki z kilku metrów i 3 celnym osobistym Morrisa warszawski zespół uciekł na 15 punktów (24:9 – najwyższe prowadzenie w meczu). Po 10 minutach deficyt „Wojskowych” z Wrocławia był minimalnie niższy (2 skuteczne rzuty wolne Jovanovicia – 11:24).

Śląsk odżył w 2. kwarcie. Serią 17:4 (od stanu 15:28) w 4 minuty doprowadził do remisu 32:32. Podczas serii najbardziej wyróżniał się Gibson (7 „oczek”, 1 ast.), dobrze prezentowali się McCauley (5 pkt, 1 zb.) oraz Dziewa (4 pkt, 4 zb., 1 bl.). Do przerwy rywalizacja była wyrównana, zaś WKS zdołał 2-krotnie wyjść na prowadzenie (36:35 po 2 celnych rzutach Szlachetki z linii), na którym utrzymał się przez 111 sek. (lay-up Lichodieja – 40:40). Jeszcze przed końcem 2. kwarty McCauley trafił lay-up i było 42:40 dla wrocławian, ale w ciągu ostatnich 72 sek. Legia zdobyła 4 „oczka” bez odpowiedzi – do szatni zeszła więc z drobną zaliczką (44:42).

Przez pierwsze 2 minuty 2. połowy trafieniami za 2 wymienili się Jovanović i Medford (46:44). W 75 sek. sytuacja obróciła się na korzyść Śląska, który po „trójce” Jovanovicia i 2 celnych osobistych Dziewy zyskał 2 „oczka” przewagi (49:47). Na 4 minuty przed zakończeniem 3. odsłony Szlachetka przymierzył zza łuku po własnej zbiórce w ataku – remis 53:53. Żaden z zespołów nie mógł przejąć inicjatywy. Wynik był więc remisowy także 120 sek. później – obie drużyny trafiły w tym czasie jedynie po 3 rzuty wolne (56:56). Lepiej 3. część gry zwieńczyła jednak Legia. Trafiając kolejne 3 osobiste, warszawianie zdobyli przed ostatnią kwartą 3 „oczka” zaliczki (59:56).

W 4. ćwiartce koszykarze zafundowali kibicom prawdziwy roller coaster. Śląskowi w 77 sek. udało się wrócić na prowadzenie (63:62), które za chwilę dzięki „trójce” Lichodieja znowu było po stronie Legii (65:63). Następnie WKS kolejny raz wyszedł na prowadzenie (Gibson z dystansu – 66:65) i kolejny raz je stracił (lay-up Medforda – 66:67). W połowie kwarty, od remisu 67:67, podopieczni Olivera Vidina przez 3 minuty dyktowali warunki. Trafiali Gibson („trójka” – 70:67) i Dziewa (lay-up – 72:69; 2 rzuty wolne – 74:71). Na zegarze pozostało 1,5 minuty. W finalnych akcjach regulaminowego czasu gry WKS odbył natomiast podróż z nieba do piekła. Przy 17 sek. do końca 4. kwarty Jovanović trafił piękny floater, a Śląsk wygrywał 76:73! W następnej akcji „Munja” dosyć przypadkowo popełnił jednak faul niesportowy, popychając Jakuba Karolaka, gdy ten wykonywał lay-up w sytuacji sam na sam z koszem. Kapitan Legii zdobył 2 punkty, potem wykorzystał rzut wolny, a warszawianie – przy remisie 76:76 – wznawiali grę z autu, mając do dyspozycji 13 sek. Rzuty Medforda i Lichodieja okazały się niecelne, więc zwycięzcę musiała wyłonić dogrywka.

W niej inauguracyjne trafienie padło łupem Kyle’a Gibsona – po jego „trójce” (79:76) WKS prowadził przez minutę. W międzyczasie Medford zdobył 4 „oczka” z rzędu i dał Legii punkt przewagi (80:79). Później Dziewa przymierzył z półdystansu, ale tym samym zrewanżował mu się Medford (82:81). Sytuacja Śląska bardzo się skomplikowała, kiedy 2 minuty przed końcem Neal trafił zza łuku (85:81), a z drugiej strony boiska „trójkę” przestrzelił Gibson. Ostatnie 5 „oczek” w meczu zdobył jednakże Elijah Stewart. Najpierw, po stracie Medforda, wykazał się stalowymi nerwami na linii rzutów wolnych – 2 skuteczne próby „Stew” zniwelowały deficyt do 2 „oczek” (83:85 i 73 sek. do końca). Z kolei dzięki temu, że Neal chybił lay-up, WKS dostał ponad 20 sek. na oddanie zwycięskiego rzutu. W najważniejszej akcji sezonu podwajany Gibson odegrał piłkę do Stewarta, a Elijah „trójką” dał Śląskowi prowadzenie 86:85! Rywalowi pozostało 0,9 sek. – w tym czasie Legia nie zrobiła już niczego konstruktywnego.

WKS tryumfował 86:85, wygrał serię o brąz 2:1 i stanął na podium mistrzostw Polski pierwszy raz od 2008 roku! Hej, Śląsk!!!

– To był bardzo wymagający sezon dla drużyny i tego spodziewaliśmy się po serii z Legią, z którą zagraliśmy trzy mecze na styku. To było świetne widowisko dla kibiców, które – koniec końców – myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Trzecie miejsce to świetny wynik. Gratuluję zawodnikom, sztabowi szkoleniowemu, całemu klubowi WKS Śląsk i jego wszystkim przyjaciołom, którzy pomogli przywieźć ten puchar do Wrocławia po trzynastu latach… Jesteście wspaniali! – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Oliver Vidin, trener Śląska.

– Przede wszystkim duży szacunek i gratulacje dla Legii, bo ta seria była bardzo ciężka i wyrównana. Pokonanym także należą się duże brawa. Im trudniejszy przeciwnik, tym większe słowa uznania należą się jednak i wygranym. Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które pracowały wokół tej drużyny. Cały sezon walczyliśmy, by wygrać to ostatnie spotkanie. To się udało w dramatycznych okolicznościach i cieszymy się, że po trzynastu latach do Wrocławia wracają brązowe medale mistrzostw Polski w koszykówce – dodał Michał Gabiński, kapitan Śląska.


Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław 85:86 (24:11, 20:31, 15:14, 17:20, d: 9:10)

STATYSTYKI (kliknij)

Punkty dla Legii: Medford 20 (2), Lichodiej 20 (4), Karolak 10 (2), Morris 10, Watson 10, Wyka 6, Kamiński 4, Neal 3 (1), Kulka 2.

Punkty dla Śląska: Gibson 18 (3), Dziewa 18, McCauley 16 (2), Jovanović 13 (1), Stewart 10 (2), Szlachetka 6 (1), Gabiński 3, Ramljak 2.

Zdjęcia: Karolina Bąkowicz (https://twitter.com/k_bakowicz) – główne; Andrzej Romański

Materiały filmowe: Energa Basket Liga