Zacięty bój i świetna 4. kwarta Śląska! „Wojskowi” pokonali Twarde Pierniki
Przez 3 kwarty Śląsk Wrocław toczył wyrównany bój z Twardymi Piernikami Toruń (59:59), ale w 4. kwarcie przejął kontrolę nad meczem, wygrał 78:69 i odniósł istotne zwycięstwo w drodze do play-offów. Decydująca odsłona ułożyła się pod dyktando „Trójkolorowych” – wrocławianie zaczęli ją serią 17:4 (10:1), ograniczyli w niej torunian do skuteczności 2/10 z gry oraz wymusili 4 straty. Liderem punktowym Śląska był Jakub Nizioł, który zaliczył 17 pkt i 4 zb. Mocne double-double skompletował Dušan Miletić (14 „oczek” + 12 zb.), jak zwykle efektywnie zagrał Daniel Gołębiowski (14 pkt, 4 ast.), wszechstronny występ zanotował Hassani Gravett (12 „oczek”, 6 zb., 5 ast.). Najważniejszą przewagę WKS wypracował na atakowanej tablicy – wygrał zbiórki ofensywne 14:7, co przełożyło się na jego zwycięstwo 17:2 w punktach 2. szansy. Zawodnicy Miodraga Rajkovicia wygrali 8. raz na 12 ostatnich spotkań. Z bilansem 15:13 zajmują 8. miejsce w tabeli Orlen Basket Ligi. Hej, Śląsk!
Mecz rozpoczął się „trójką” Gravetta, ale dzięki serii 8:0 – lay-up Sowińskiego, trafienia Smitha oraz Kunca za 3 – Twarde Pierniki zyskały 5-punktową zaliczkę (8:3). „Wojskowi” odpowiedzieli 6 „oczkami” z rzędu, znów obejmując prowadzenie (9:8). Z tej szybkiej wymiany ciosów lepiej wyszedł WKS, który na 3 minuty przed końcem 1. kwarty – po „trójce” Gołębiowskiego – wygrywał 17:15. Małego prowadzenia nie oddał już w inauguracyjnej odsłonie, którą wygrał 21:17. Była to zapowiedź wyrównanego pojedynku.
Na starcie 2. kwarty Śląsk za sprawą 2-punktowych trafień Nuneza oraz Gravetta powiększył przewagę do 8 „oczek” (25:17). Toruński zespół następne 2,5 minuty wygrał jednak 11:3, przez co doprowadził do remisu 28:28. Kiedy minęły kolejne 2 minuty, Diduszko przymierzył z półdystansu, dając Twardym Piernikom minimalną zaliczkę – 33:31. Do przerwy drużyny jeszcze 3-krotnie wymieniły się prowadzeniem. Tymczasem wynik 1. połowy ustalił Wiśniewski, który trafił zza łuku na 41:39 i to WKS wygrywał, schodząc do szatni.
Jak dotąd liderem „Trójkolorowych” był Hassani Gravett – autor 9 pkt i 4 ast. Już wtedy podopieczni Miodraga Rajkovicia przeważali w zbiórkach ofensywnych (9:5), a to przełożyło się na ich zwycięstwo 11:2 w punktach 2. szansy.
Od początku 3. kwarty obserwowaliśmy walkę kosz za kosz. Do połowy tej części gry to Śląsk uciekał – miał m.in. 4 „oczka” zapasu po lay-upie Gołębiowskiego (43:39) czy też 3-punktową zaliczkę dzięki akcji „2 + 1” w wykonaniu Nuneza (47:44). Od stanu 48:47 dla Śląska przy 04:51 na zegarze inicjatywę przejął jednak Polski Cukier Toruń, który – zaliczając ekspresowy run 7:2 – odskoczył na 4 „oczka” (54:50). Gospodarzom wystarczyły natomiast 154 sekundy, by wrócić na prowadzenie. Akcją „2 + 1” dał je Śląskowi wracający do formy Nizioł (59:58). Do finalnej odsłony drużyny przystąpiły przy remisie 59:59, który zwiastował emocje.
Jak się szybko okazało, emocje z 4. kwarty nie wynikały z zaciętej rywalizacji i były skrajnie różne dla kibiców obu zespołów. WKS otworzył ostatnie 10 minut serią 17:4 (10:1), na którą złożyły się: „trójka” i lay-up Nizioła, lay-up, „trójka” i 2 rzuty wolne Mileticia, „trójka” Gołębiowskiego, lay-up Gravetta. Z drugiej strony rzut wolny trafił Vucić, a Cel przymierzył z dystansu. W efekcie 1,5 minuty przed syreną końcową „Wojskowi” wygrywali 76:63 – mogli zatem skoncentrować się na spokojnym dowiezieniu zwycięstwa do mety. Wicemistrz Polski tryumfował 78:69, pozostając na 8. miejsce w ligowej tabeli.
Dla Śląska był to 8. wygrany mecz z 11 rozegranych w tym sezonie w Hali Orbita oraz 8. zwycięstwo na 12 ostatnich spotkań WKS-u z ekstraklasowymi rywalami.
Cieszyć może ofensywne przełamanie Jakuba Nizioła (17 pkt, 6/11 z gry), który od lutego zmagał się z kryzysem skuteczności (łącznie 31% z gry, 16% za 3 w 7 występach). Pewny punkt „Trójkolorowych” pod koszem stanowił Dušan Miletić (14 „oczek”, 12 zb., 1 prz., 1 bl.), choć zdarzyło mu się kilka zaskakujących pudeł (razem 5/11 z pola gry, 3/5 za 1). Niezmordowany Daniel Gołębiowski (14 pkt, 4 ast., 2 prz.) znowu udowodnił, że w tym sezonie Śląsk może na niego liczyć. Zaskakująco dobry wpływ na postawę wrocławian miał z kolei Andrij Wojnałowicz – co prawda przez 21 minut zapisał na swoim koncie jedynie 2 pkt, 1/4 z gry, 3 zb. i 1 stratę, lecz z nim na boisku WKS był lepszy od Twardych Pierników aż o 16 „oczek” (najwyższy wskaźnik +/– w drużynie).
Niepokoi kolejny nijaki występ Marka Klassena (5 pkt, 2/6 z gry, 4 zb., 4 ast., 3 straty), który prezentował się nierówno i na dłuższą metę nie organizował dobrze ataku Śląska. Słabiej wypadł też Angel Nunez (5 pkt, 2 zb.) – po 3 znakomitych meczach Amerykanin spuścił z tonu. Miejmy nadzieję, że tylko na chwilę.
WKS Śląsk Wrocław – Arriva Polski Cukier Toruń 78:69 (21:17, 20:22, 18:20, 19:10)
STATYSTYKI (kliknij)
Punkty dla Śląska: Nizioł 17 (3), Gołębiowski 14 (3), Miletić 14 (1), Gravett 12 (1), Parachouski 6, Nunez 5, Klassen 5 (1), Wiśniewski 3 (1), Wojnałowicz 2.
Punkty dla Polskiego Cukru: Smith 17 (5), Washington 11 (1),Kunc 10 (1), Lipiński 9 (1), Cel 8 (2), Diduszko 5, Sowiński 4, Vucić 3, Diggs 2.
Zdjęcie: Barbara Ilnicka (https://www.instagram.com/ilnickabarbra.works)
Wideo: WKS Śląsk Wrocław